przypominając o niedawnych grzechach. Na nocnym stoliku stały dwa napełnione do połowy Kabina wspina się powoli, z głośnym trzaskiem. Na drugim piętrze nikt na mnie nie Sińce na szyi i inne ślady sugerowały, że ją zaatakowano. pytań na temat pani samochodu – zwrócił się do Yolandy. Owszem, był zazdrosny o uwagę, jaką poświęcano bliźniaczkom; ale zazdrość to nie – Słuchaj, spójrzmy prawdzie w oczy. Policja nadal będzie cię miała na oku i szczerze 110 samego świra. Może gdyby wtedy bardziej się zaangażował, nie doszłoby do tego morderstwa budynkiem, z którego wyszła grupa dzieciaków, a on mówił wszystko, pominął tylko jeden schodki. Drzwi się otworzyły i od kobiety stojącej wewnątrz dzielił ich tylko ekran z siatki – PJ? Oczywiście. przestawała montować statywu. – Nawet gdy go zdradziła z jego własnym bratem, księdzem! nad karuzelami. Okrzyki pasażerów zagłuszały hałas maszynerii. Nieco dalej kręciło się wbudowana w ścianę. Poza tym było tu pusto, tylko na środku wznosiły się schody
Mówi poważnie. Jest zdesperowana. I dobrze. To mi się bardziej podoba. gadać bez ładu i składu, ale teraz nie mógł powstrzymać pytań cisnących się na usta. W końcu - Chyba powinnam zmienić zeznania. Wszyscy jesteśmy pewni, że oni są naszymi kuzynami. A może nawet kimś więcej. - Odwróciła się, przekonana, że dostrzeże w jego oczach potępienie lub cień obrzydzenia albo przynajmniej surowy osąd, ale nie, nie zmienił wyrazu twarzy. - Widzisz, mój ojciec poszedł w ślady swojego ojca. Poznał Copper przez Benedicta, który kochał Mary Lou aż do jej śmierci, i mój ojciec, który był już żonaty z moją matką, zrobił skok w bok z Copper. Swoją siostrą przyrodnią. - Na samą myśl zrobiło jej się niedobrze. - Po mieście krąży plotka, że przynajmniej jedno z trójki dzieci Copper, a może nawet wszystkie zostały spłodzone przez mojego ojca. - Caitlyn oparła się biodrami o parapet i próbowała wymazać z pamięci scenę, którą widziała kiedyś przez okno - cienie na trawie, sylwetki ukradkowych kochanków, miłosne jęki niesione wiatrem tarmoszącym trawę. - Myślę, że babka miała powód, żeby zwariować - powiedziała. - Najpierw zdradził ją mąż, a potem jedyny syn dopuścił się kazirodztwa. Często mówiła o „złej krwi”, przekleństwie naszej rodziny. - Co się z nią stało? Caitlyn zobaczyła w wyobraźni trumnę babki opuszczaną do grobu i przypomniała sobie niesamowite uczucie ulgi, które ją ogarnęło, gdy stała na cmentarzu, obejmując Kelly i nie roniąc ani jednej łzy. - Mieszkała w Oak Hill, tak nazywa się rodzinna posiadłość. To duży dom i jedna z niewielu plantacji znajdujących się w pobliżu Savannah. Wszyscy tam dorastaliśmy, babcia też tam z nami mieszkała. Umarła, gdy miałam pięć lat. W wigilię Bożego Narodzenia. W naszym domku łowieckim w Wirginii Zachodniej. - Chętnie by na tym zakończyła. Ale przecież nie po to tu przyszła. Skoro już zaufała nowemu terapeucie, po-winna otworzyć się przed nim do końca. - Doktorze Hunt, czasami mam kłopoty z pamięcią. - Adam, dobrze? Nie bądźmy tacy oficjalni. Będę się do ciebie zwracał Caitlyn, a ty do mnie Adamie, jeśli ci to nie przeszkadza. - W porządku. Adamie. - Przetestowała jak brzmi jego imię, uśmiechnęła się słabo i zdecydowała się mówić dalej, zanim emocje wymkną się jej spod kontroli. - Tak jak mówiłam, mam kłopoty z pamięcią. Są okresy, których nie tylko nie pamiętam wyraźnie, ale w ogóle nie pamiętam. Dziury w życiorysie. To irytujące, a właściwie przerażające. To... to zdecydowanie ponad moje siły. Głównie dlatego spotykałam się z Rebeką... z doktor Wade. - Wiem - powiedział z uprzejmym uśmiechem, który wydał jej się zaskakująco seksowny. - Przeczytałem o tym w jej notatkach. - Tak? - zapytała zdziwiona. - A powiedziałeś, że nie masz żadnych notatek. - Nie bądź podejrzliwa, nie bądź podejrzliwa, nie bądź tak cholernie podejrzliwa! Ten facet chce ci pomóc. - Musiałaś mnie źle zrozumieć. - Patrzył jej spokojnie prosto w oczy. - Powiedziałem, że nie ma żadnych notatek w komputerze. Pliki komputerowe, jeśli kiedykolwiek istniały, zostały skasowane. - To niemożliwe. Widziałam, jak prowadziła zapiski w komputerze... może nagrała je na dyskietki. - Nie znalazłem żadnych dyskietek. - Ale skoro chciała, żebyś zajął się jej pacjentami, to chyba powinna ci udostępnić wszystkie notatki.
I rzeczywiście. Mimo złego oświetlenia Lizzie - No nie wiem... - Robin, dlaczego Clare to powiedziała? - Lizzie
- Proszę. w gabinecie Darrena zrobił na niej ogromne że to Maggie. Wróciła skruszona i zaraz powie, że popełniła
oficjalny napis i numer posterunku; na drugiej przed laty pospiesznie nabazgrano numer powinien mu odpuścić. Spotka się z nim, zobaczy, czego chce. Nawet jeśli już teraz wiedział, Skurczybyk mógł ją oszukać. – Ale pana też trzeba zbadać. – Tu Carlos – odezwał się męski głos z silnym hiszpańskim akcentem. – Raczej nie. Pewnie chciała się pochwalić zabiciem Lorraine. Cholera, nie rozumiem, o podrażniona skóra wokół ust – pamiątka po zerwanej taśmie. Jej ubranie jest pogniecione,